Obiad na szybko z soczewicy
Aż trudno uwierzyć, ale soczewica była uprawiana na ziemiach polskich już w neolicie i jest jednym z pięciu najzdrowszych produktów żywnościowych na świecie!
Jako nacja jesteśmy doskonale przystosowani do jedzenia soczewicy. To jedna z naszych prastarych potraw i organizmy Polaków powinny z łatwością ją “rozpoznawać”. Jej ziarna zawierają dużo kwasu foliowego i witaminy B1. Dzięki temu doskonale wpisują się do menu kobiet w ciąży. Dodatkowo zawierają błonnik ułatwiający trawienie i wiele minerałów. W 2006 roku amerykański magazyn “Health” uznał soczewicę za jeden z pięciu najzdrowszych produktów na świecie. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj.
Skorzystałam z jeszcze innej zalety soczewicy – nie trzeba jej namaczać, jak np. grochu i gotuje się ją znacznie krócej. W ten sposób przyrządzenie soczewicy, w połączeniu z mrożoną mieszanką warzywną, pozwala na bardzo szybkie przygotowanie solidnego i oryginalnego obiadu.
Składniki:
- 2 szklanki soczewicy
- 1 mała cebula
- 1,5 litra wody
- 1 liść laurowy, 2 ziarnka ziela angielskiego
- 1 opakowanie mrożonej mieszanki warzywnej (użyłam mrożonej zupy grzybowej)
- 2 łyżeczki przecieru pomidorowego
- majeranek, sól, pieprz do smaku
- parówki (użyłam parówek robionych z szynki, które zawierają 90% mięsa).
Cebulę kroimy w kostkę i szklimy na maśle klarowanym (nie przypala się tak jak zwykłe masło) lub na oleju. Soczewicę płuczemy kilkakrotnie w zimnej wodzie, aż nie będzie w niej białego osadu i dorzucamy do cebuli.

Podsmażamy razem ok. 3 minut i wlewamy gorącą wodę. Dodajemy listek laurowy i ziele angielskie i gotujemy ok. 20 minut. Dodajemy mieszankę warzywną i gotujemy ok. 15 minut tak, aby wszystkie warzywa oraz soczewica były miękkie.
Dodajemy koncentrat pomidorowy, majeranek, mieszamy i gotujemy jeszcze ok. 2 minut. Sól oraz pomidory wydłużają czas gotowania soczewicy. Dlatego dodajemy je na końcu.

Doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Dodajemy ugotowane wcześniej i pokrojone parówki.
Jeden komentarz
Monika Loryńska
Świetne, muszę wypróbować! Akurat fajnie, że mięso wcześniej nie występuje tylko na samym końcu się go dodaje. Ja nie jem mięsa, więc zjem bez parówek, a mężowi mogę dorzucić i oboje będziemy zadowoleni 🙂