Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam smak pomidorów. Dzięki uprawom szklarniowym i hydroponicznym możemy jeść pomidory także w zimie. Tradycyjnie hodowano pomidory w glebie. Potem wprowadzono alternatywny sposób uprawy. Okazało się, że pomidory mogą rosnąć bez gleby, za to w wodzie z odpowiednimi składnikami odżywczymi. Z kolei polscy naukowcy z Uniwersytetu Poznańskiego odkryli, że pomidory moga rosnąć… w powietrzu i dzięki tym właściwościom mają szansę polecieć na Marsa.
Zapraszam do obejrzenia filmiku, na którym widać nowatorską technologię produkcji:
Sos pomidorowy świetnie pasuje do kopytek – będących polskim odpowiednikiem włoskich gnocci.
Składniki:
- 1 opakowanie mrożonych kopytek ziemniaczanych (ok. 5 zł)
Sos pomidorowy:
- łyżka masła klarowanego (nie pali się tak, jak zwykłe masło) lub oleju
- 1 średniej wielkości cebula
- 2 średniej wielkości pomidory
- 4 duże, świeże liście bazylii
- szczypta soli i pieprzu
- szczypta cukru
- mała puszka koncentratu pomidorowego lub szklanka zagęszconego soku pomidorowego
- 1 łyżeczka zimnego masła.
W rondelku rozgrzewamy masło klarowane lub olej, wrzucamy pokrojoną cebulę i podsmażamy do zeszklenia. Dorzucamy pokrojone pomidory, porwane na kawałki liście bazyli, szczyptę soli, pieprzu i cukru, zalewamy wodą tak, aby przykryła pomidory i gotujemy na średnim palniku, aż woda zredukuje się do połowy. Dodajemy koncentrat pomidorowy lub zagęszczony sok pomidorowy i mielimy całość blenderem.
Jeżeli sos jest zbyt gęsty możemy dodać trochę wody i pomieszać. Na końcu dodajemy łyżeczkę zimnego masła i mieszamy – dzięki temu sos będzie aksamitny.
Do 2-3 litrów osolonej, wrzącej wody wrzucamy pojedyńczo zmrożone kopytka. Do wody można dodać odrobinę masła, aby kopytka się nie sklejały. Gotujemy jeszcze 5 minut od wypłynięcia na powierzchnię i wyjmujemy je łyżką cedzakową. Kopytka dzielimy na porcję i polewamy gorącym sosem.
Nawet się nie obejrzysz, a kopytka znikną z talerza